Wpisy archiwalne w kategorii
Niniwa Team
Dystans całkowity: | 4243.00 km (w terenie 18.00 km; 0.42%) |
Czas w ruchu: | 24:00 |
Średnia prędkość: | 21.62 km/h |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 176.79 km i 8h 00m |
Więcej statystyk |
Sobota, 16 lutego 2013
Kategoria >100km, >200km, Niniwa Team
Poznań-Łódż (NOCNA)
#lat=52.085047506191&lng=18.17805&zoom=8&maptype=ts_terrain
No i padło! :D
wraz z Cimanem, opracowaliśmy plan powrotny ze zlotu NiniwyTeam'u :D
początkowo planowałem udać się z Poznania do Berlina, ale ze względu na mus wczesniejszej rezerwacji w PolskimBusie, postanowiłem ograniczyć się do ter. Polski. Ew. zaliczyć Berlin, wykonując łuk, aż do Szczecina.
Potem myślałem nad Gdańskiem, przez Mogilno i Gniezno, ale skoro Marcinowi było w smak pedałować, aż do samej stolicy, to wzajemna determinacja utwierdziła nas w przekonaniu o tym, że jesteśmy to w stanie zrobić.
Najpierw wyjazd planowany był na 4-5 rano w niedzielę, ale jeszcze przed 18, Marcin zapytał co myślę o wyjeździe jeszcze dziś w nocy... na co ja się zgodziłem - wszak, często jeżdżę w nocy.
Ale jazda w nocy w "środku zimy", przez połowę szerokości Polski?
Wyjazd wg. planu 22:00 - odwozimy ekipę Waksmunda na pociąg, i ruszamy!
Najpierw wyjazd z Poznania - zajął ok. 30 min.
Pierwszy postój za centrum dystrybucyjnym Kluczyk VW, w Swarzędzu w McDonaldzie.
Trochę wymuszony moim strojem.
Niestety jazda w nocy zimą to w kwestii ubioru, duży dylemat. Ja postawiłem na komfort psychiczny, i założyłem jeszcze na getry sportowe, spodnie softshell'owe, które dawały mi uczucie ciepła, ale kosztem mniejszej zwinności.
Szybciej i łatwiej jest się też wychlodzic, na postojach które muszą być w takich warunkach zaliczane wew. budynków ( stacje benzynowe) -co niestety, zmienia i tak już ciężką nocno-zimową przeprawę rowerową w dość kosztowną zabawę.
Pierwszą, taką na serio przerwę robimy dopiero we Wrześni.
Nadkładamy troszkę głupio jakieś 2km, jadąc obwodnicą, a potem i tak wracając do centrum miasta.
Tam przerwa na Orlenie - humory średnio dopisują.
Zmęczenie daje się szczególnie we znaki, ale po ok 40 minutach, udaje mi się osiągnąć względną homeostazę organizmu.
Wprowadzam też w życie pomysł o uregulowaniu zmian w proadzeniu naszego małego dwuosobowego peletonu.
System "iPod'owy" ( ded. dla Michała M - macusera i kolarza z Wrocławia https://twitter.com/mmmaslov )
czyli po jednym zakończonym utworze, prowadzący peleton, ustępuje miejsca i najstępuje zmiana. Zmieniający czeka, aż już trwający utwór, który leciał w czasie zmiany, zakończy się, i słucha jeszcze jednego utworu. Czyli generalnie bez większych wyjątków, każdy prowadzi przez około 1,5 utworu, - licząć pi razy drzwi, bez niektórych utworów Queen, lekko ponad 5 min.
Tym sposobem, udaje nam się zapomnieć o samej jeździe i gdzieś w tunelu amoku nocy, docieramy do Konina :D
Potem odbijamy z drogi krajowej na wojewódzką na Łódź i przez Turek, w którym łapie nas świt w czasie postoju na Orlenie, docieramy do miejsca naszej "rozłąki".
Niestety z powodu przemarznięcia palców u stóp i rąk, na 18km przed Łodzią, wymuszam postój na stacji, mimo iż dopiero 10min wcześniej mieliśmy przystanek.
Na stacji herbata, i po rozmowie z Krystianem pracującym na stacji, udaje mi się skorzystać z prysznica.
Marcin kontynnujne trasę do Wawy już pojedynkę. Ja po regenracji, i ponad godzinnym postoju na stacji, ( kąpiel - :D), ruszam przez Aleksandrów Łódzki, do Łodzi.
Do Łodzi wjeżdżam przed 11:30 i korzystając z ponad 2h, czasu, do pociągu relacji Sopot - Kraków, wybieram się na "niedzielne" zakupy na obiad w pociągu i małą rundkę po Łodzi.
Wracam do domu ze stacji Łódź Kaliska.
W pociągu nie ma przewidzianych miejsc na rowery, a konduktor kieruje mnie na ostatni wagon, na koniec całego składu. Ale tutaj okazuje się, że ostatni skład stanowi I Klasa.
Ja z biletem na II klasę, siedzię dobre 40min przy rowerze, ale potem po każdorazowej rundzie sprawdzania biletów przed konduktora, pozwalam sobie przysiąść w I Klasie ( w końcu ponad 4 przedziały, wiozły same powietrze).
System działał, ale niestety zmęczenie, daje o sobie znać,i sen przed Częstochową łapie mnie na tyle mocno, że po ruszeniu w kierunku Koniecpola, musiał obudzić mnie już sam szanowny pan Konduktor.
Kazał mi się "zmywać stąd!" - spoko człowiek, chciałbym go kiedyś spotkać w szpitalu,:::::: żal
Docieram do Krakowa po ponad 5h przeprawie. i Kończę całą 4 dniową trasę, wynikiem ponad 1000km ( licząc wszystkie środki transportu)
Co jest moim pierwszym tego typu zimowym wyczynem.
No i padło! :D
wraz z Cimanem, opracowaliśmy plan powrotny ze zlotu NiniwyTeam'u :D
początkowo planowałem udać się z Poznania do Berlina, ale ze względu na mus wczesniejszej rezerwacji w PolskimBusie, postanowiłem ograniczyć się do ter. Polski. Ew. zaliczyć Berlin, wykonując łuk, aż do Szczecina.
Potem myślałem nad Gdańskiem, przez Mogilno i Gniezno, ale skoro Marcinowi było w smak pedałować, aż do samej stolicy, to wzajemna determinacja utwierdziła nas w przekonaniu o tym, że jesteśmy to w stanie zrobić.
Najpierw wyjazd planowany był na 4-5 rano w niedzielę, ale jeszcze przed 18, Marcin zapytał co myślę o wyjeździe jeszcze dziś w nocy... na co ja się zgodziłem - wszak, często jeżdżę w nocy.
Ale jazda w nocy w "środku zimy", przez połowę szerokości Polski?
Wyjazd wg. planu 22:00 - odwozimy ekipę Waksmunda na pociąg, i ruszamy!
Najpierw wyjazd z Poznania - zajął ok. 30 min.
Pierwszy postój za centrum dystrybucyjnym Kluczyk VW, w Swarzędzu w McDonaldzie.
Trochę wymuszony moim strojem.
Niestety jazda w nocy zimą to w kwestii ubioru, duży dylemat. Ja postawiłem na komfort psychiczny, i założyłem jeszcze na getry sportowe, spodnie softshell'owe, które dawały mi uczucie ciepła, ale kosztem mniejszej zwinności.
Szybciej i łatwiej jest się też wychlodzic, na postojach które muszą być w takich warunkach zaliczane wew. budynków ( stacje benzynowe) -co niestety, zmienia i tak już ciężką nocno-zimową przeprawę rowerową w dość kosztowną zabawę.
Pierwszą, taką na serio przerwę robimy dopiero we Wrześni.
Nadkładamy troszkę głupio jakieś 2km, jadąc obwodnicą, a potem i tak wracając do centrum miasta.
Tam przerwa na Orlenie - humory średnio dopisują.
Zmęczenie daje się szczególnie we znaki, ale po ok 40 minutach, udaje mi się osiągnąć względną homeostazę organizmu.
Wprowadzam też w życie pomysł o uregulowaniu zmian w proadzeniu naszego małego dwuosobowego peletonu.
System "iPod'owy" ( ded. dla Michała M - macusera i kolarza z Wrocławia https://twitter.com/mmmaslov )
czyli po jednym zakończonym utworze, prowadzący peleton, ustępuje miejsca i najstępuje zmiana. Zmieniający czeka, aż już trwający utwór, który leciał w czasie zmiany, zakończy się, i słucha jeszcze jednego utworu. Czyli generalnie bez większych wyjątków, każdy prowadzi przez około 1,5 utworu, - licząć pi razy drzwi, bez niektórych utworów Queen, lekko ponad 5 min.
Tym sposobem, udaje nam się zapomnieć o samej jeździe i gdzieś w tunelu amoku nocy, docieramy do Konina :D
Potem odbijamy z drogi krajowej na wojewódzką na Łódź i przez Turek, w którym łapie nas świt w czasie postoju na Orlenie, docieramy do miejsca naszej "rozłąki".
Niestety z powodu przemarznięcia palców u stóp i rąk, na 18km przed Łodzią, wymuszam postój na stacji, mimo iż dopiero 10min wcześniej mieliśmy przystanek.
Na stacji herbata, i po rozmowie z Krystianem pracującym na stacji, udaje mi się skorzystać z prysznica.
Marcin kontynnujne trasę do Wawy już pojedynkę. Ja po regenracji, i ponad godzinnym postoju na stacji, ( kąpiel - :D), ruszam przez Aleksandrów Łódzki, do Łodzi.
Do Łodzi wjeżdżam przed 11:30 i korzystając z ponad 2h, czasu, do pociągu relacji Sopot - Kraków, wybieram się na "niedzielne" zakupy na obiad w pociągu i małą rundkę po Łodzi.
Wracam do domu ze stacji Łódź Kaliska.
W pociągu nie ma przewidzianych miejsc na rowery, a konduktor kieruje mnie na ostatni wagon, na koniec całego składu. Ale tutaj okazuje się, że ostatni skład stanowi I Klasa.
Ja z biletem na II klasę, siedzię dobre 40min przy rowerze, ale potem po każdorazowej rundzie sprawdzania biletów przed konduktora, pozwalam sobie przysiąść w I Klasie ( w końcu ponad 4 przedziały, wiozły same powietrze).
System działał, ale niestety zmęczenie, daje o sobie znać,i sen przed Częstochową łapie mnie na tyle mocno, że po ruszeniu w kierunku Koniecpola, musiał obudzić mnie już sam szanowny pan Konduktor.
Kazał mi się "zmywać stąd!" - spoko człowiek, chciałbym go kiedyś spotkać w szpitalu,:::::: żal
Docieram do Krakowa po ponad 5h przeprawie. i Kończę całą 4 dniową trasę, wynikiem ponad 1000km ( licząc wszystkie środki transportu)
Co jest moim pierwszym tego typu zimowym wyczynem.
- DST 255.00km
- Czas 10:00
- VAVG 25.50km/h
- Sprzęt Hercules
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 lutego 2013
Kategoria >100km, >200km, >300km, Niniwa Team
Kokotek-Poznań
#lat=51.507850800505&lng=17.78877&zoom=7&maptype=ts_terrain
- DST 302.00km
- Sprzęt Hercules
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 lutego 2013
Kategoria >100km, Niniwa Team
Krk-Kokotek
#lat=50.304870803846&lng=19.324045&zoom=9&maptype=ts_terrain
- DST 199.00km
- Sprzęt Hercules
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 sierpnia 2012
Kategoria >100km, >200km, Niniwa Team
Pożegnanie B16
#lat=50.47338207423&lng=19.325125&zoom=9&maptype=ts_terrain
- DST 270.00km
- Teren 4.00km
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 czerwca 2012
Kategoria >200km, Niniwa Team
Zahutyń - Kraków
Pobudka o 3:30, niestety planowany wyjazd o godzinie 4, zostaje przesunięty z powodu deszczu na godz. 4:45.
O 5 rano meldujemy się w Sanoku i potem bez przerwy 30 km, aż do Beska.
Tam postój 20 min, i następnie kierujemy się w stronę Dukli. Aby nie nadkładać drogi, w Iwoniczu odbijamy na miejscowość Rogi, omijając w ten sposób Miejsce Piastowe. Powrót na krajową 9, 28 km przed granicą ze Słowacją ropoczyna się największym jak do tej powry podjazdem ( droga w tym miejscu jest poszerzona do dwóch pasów. Następnie kilka zjazdów i podjazdów i po 10km docieramy do Dukli.
Tam odbijamy przed Rynkiem na Gorlice, a dokładniej na Nowy Żmigród. Potem 1H postój w Nadolu.
Od Dukli do Łysej Góry podjazd. A od Łysej Góry bardzo długi zjazd ok 4km.
Następnie jedno z najmniej zaludnionych miejsc na południu. Między Gorlicami a Nowym Żmigrodem jest tylko kilka małych miejscowości na pograniczu Małopolski i Podkarpacia. Przejeżdżamy obok Śękowej, w której znajduje sie kościół drewniany wpiasany na listę UNESCO.
W Gorlicach postój 40min.
Potem wracamy na krajową 28, którą opuściliśmy w Iwoniczu. I jedziemy przez Grybów do Nowego Sącza.
Za Nowym Sączem rozpoczyna się jeden z najpiękniejszych podjazdów w Polsce do miejscowości Wysoka. Pokonuje się w ten sposób na długości kilku kilometrów kilkaset metrów przewyższenia.
Potem jazda na grzbiecie góry, aż do Limanowej. Cały czas zjazd , ale niestety wiatr w twarz nie pozwalał nacieszyć się sprzyjającym pochyleniem terenu.
Postój na rynku w Limanowej ( bardzo ładny rynek)
I potem odbijamy z drogi na Mszanę w Tymbarku, i bocznymi drogami od miejscowości Dobra, przez Porągbkę, Krzesławice, Raciechowice, dojeżdżąmy na kilkanaście minut przed zachodem słońca do Dobczyc.
Potem najkrótszą drogą przez Dziekanowcie i Pawlikowice, do Wieliczki i następnie przez Węzeł Bieżanowski nad austostradą A$ wjeżdżamy do Krakowa.
Po 22 docieramy na Dworzec Główny, kiedy chłopaki kupowali bilety do Poznania i Gliwic, ja spotkałem Simone z Rzymu wraz z kolegami z Bolonii, którzy jechali nocnym pociągiem do Gdańska na mecz Euro z Hiszpanią.
- DST 270.00km
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 czerwca 2012
Kategoria Kilkudniowe, Niniwa Team
Rzeszów- Zahutyń
Rano dołączam do grupy.
O 9:15 Msza św.
Potem decydujemy kontynuację trasy krajową 9, przejeżdżamy całą południową obowdnicą Rzeszowa.
Potem Domaradz, i dojeżdżamy do Sanoka, tam łapie nas deszcz.
Na 10 min przed meczem Polska-Grecja doecieramy do miejsca noclegu - Zahutynia, gdzie mają dom Oblaci.
- DST 90.00km
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 czerwca 2012
Kategoria >200km, Niniwa Team
Kraków - Rzeszów
Wyruszam o 11:30 na spotkanie z Iwo, na Małym Rynku, Potem na Nowej Hucie dołącza do nas Andrzej, i ruszamy w stronę Pacanowa.
Po pokonaniu 100km przy średniej ponad 30km/h doceriamy do Pacanowa, na 1h przed przybyciem grupy która wyruszyła z Kokotka o 4 rano.
Potem przez Szczucin, Wampierzyce, docieramy do Mielca.
Następnie utrzymując tempo powyżej 25km/h pędzimy peletonem przez Kolbuszową.
Po minięciu Glogowa Małopolskiego tępo peletonu wzrasta do ponad 30km/h.
Wjazd do Rzeszowa obok lotniska Jesionka.
Po 22 docieramy na miejsce noclegu.
Ja udaję się na spotkanie z Wujkiem do Przybyszówki.
- DST 230.00km
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 maja 2012
Kategoria Niniwa Team, Okolice Krakowa
Kraków- Wieliczka - Niegowić - Gdów- Dobczyce - Świątniki - Kraków
Środa, 2 maja 2012
Kategoria Niniwa Team, >100km
Lubliniec - Kraków
#lat=50.304337919928&lng=19.329994999999&zoom=9&maptype=ts_terrain
- DST 180.00km
- Teren 5.00km
- Czas 09:00
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Kategoria >200km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011