Informacje

  • Wszystkie kilometry: 10610.00 km
  • Km w terenie: 132.00 km (1.24%)
  • Czas na rowerze: 8d 05h 36m
  • Prędkość średnia: 23.11 km/h
  • Suma w górę: 2500 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy suisseit.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 16 lutego 2013 Kategoria >100km, >200km, Niniwa Team

Poznań-Łódż (NOCNA)

#lat=52.085047506191&lng=18.17805&zoom=8&maptype=ts_terrain



No i padło! :D
wraz z Cimanem, opracowaliśmy plan powrotny ze zlotu NiniwyTeam'u :D
początkowo planowałem udać się z Poznania do Berlina, ale ze względu na mus wczesniejszej rezerwacji w PolskimBusie, postanowiłem ograniczyć się do ter. Polski. Ew. zaliczyć Berlin, wykonując łuk, aż do Szczecina.



Potem myślałem nad Gdańskiem, przez Mogilno i Gniezno, ale skoro Marcinowi było w smak pedałować, aż do samej stolicy, to wzajemna determinacja utwierdziła nas w przekonaniu o tym, że jesteśmy to w stanie zrobić.

Najpierw wyjazd planowany był na 4-5 rano w niedzielę, ale jeszcze przed 18, Marcin zapytał co myślę o wyjeździe jeszcze dziś w nocy... na co ja się zgodziłem - wszak, często jeżdżę w nocy.

Ale jazda w nocy w "środku zimy", przez połowę szerokości Polski?



Wyjazd wg. planu 22:00 - odwozimy ekipę Waksmunda na pociąg, i ruszamy!

Najpierw wyjazd z Poznania - zajął ok. 30 min.
Pierwszy postój za centrum dystrybucyjnym Kluczyk VW, w Swarzędzu w McDonaldzie.
Trochę wymuszony moim strojem.
Niestety jazda w nocy zimą to w kwestii ubioru, duży dylemat. Ja postawiłem na komfort psychiczny, i założyłem jeszcze na getry sportowe, spodnie softshell'owe, które dawały mi uczucie ciepła, ale kosztem mniejszej zwinności.
Szybciej i łatwiej jest się też wychlodzic, na postojach które muszą być w takich warunkach zaliczane wew. budynków ( stacje benzynowe) -co niestety, zmienia i tak już ciężką nocno-zimową przeprawę rowerową w dość kosztowną zabawę.



Pierwszą, taką na serio przerwę robimy dopiero we Wrześni.
Nadkładamy troszkę głupio jakieś 2km, jadąc obwodnicą, a potem i tak wracając do centrum miasta.
Tam przerwa na Orlenie - humory średnio dopisują.
Zmęczenie daje się szczególnie we znaki, ale po ok 40 minutach, udaje mi się osiągnąć względną homeostazę organizmu.
Wprowadzam też w życie pomysł o uregulowaniu zmian w proadzeniu naszego małego dwuosobowego peletonu.

System "iPod'owy" ( ded. dla Michała M - macusera i kolarza z Wrocławia https://twitter.com/mmmaslov )
czyli po jednym zakończonym utworze, prowadzący peleton, ustępuje miejsca i najstępuje zmiana. Zmieniający czeka, aż już trwający utwór, który leciał w czasie zmiany, zakończy się, i słucha jeszcze jednego utworu. Czyli generalnie bez większych wyjątków, każdy prowadzi przez około 1,5 utworu, - licząć pi razy drzwi, bez niektórych utworów Queen, lekko ponad 5 min.

Tym sposobem, udaje nam się zapomnieć o samej jeździe i gdzieś w tunelu amoku nocy, docieramy do Konina :D

Potem odbijamy z drogi krajowej na wojewódzką na Łódź i przez Turek, w którym łapie nas świt w czasie postoju na Orlenie, docieramy do miejsca naszej "rozłąki".
Niestety z powodu przemarznięcia palców u stóp i rąk, na 18km przed Łodzią, wymuszam postój na stacji, mimo iż dopiero 10min wcześniej mieliśmy przystanek.
Na stacji herbata, i po rozmowie z Krystianem pracującym na stacji, udaje mi się skorzystać z prysznica.
Marcin kontynnujne trasę do Wawy już pojedynkę. Ja po regenracji, i ponad godzinnym postoju na stacji, ( kąpiel - :D), ruszam przez Aleksandrów Łódzki, do Łodzi.
Do Łodzi wjeżdżam przed 11:30 i korzystając z ponad 2h, czasu, do pociągu relacji Sopot - Kraków, wybieram się na "niedzielne" zakupy na obiad w pociągu i małą rundkę po Łodzi.

Wracam do domu ze stacji Łódź Kaliska.

W pociągu nie ma przewidzianych miejsc na rowery, a konduktor kieruje mnie na ostatni wagon, na koniec całego składu. Ale tutaj okazuje się, że ostatni skład stanowi I Klasa.
Ja z biletem na II klasę, siedzię dobre 40min przy rowerze, ale potem po każdorazowej rundzie sprawdzania biletów przed konduktora, pozwalam sobie przysiąść w I Klasie ( w końcu ponad 4 przedziały, wiozły same powietrze).
System działał, ale niestety zmęczenie, daje o sobie znać,i sen przed Częstochową łapie mnie na tyle mocno, że po ruszeniu w kierunku Koniecpola, musiał obudzić mnie już sam szanowny pan Konduktor.

Kazał mi się "zmywać stąd!" - spoko człowiek, chciałbym go kiedyś spotkać w szpitalu,:::::: żal

Docieram do Krakowa po ponad 5h przeprawie. i Kończę całą 4 dniową trasę, wynikiem ponad 1000km ( licząc wszystkie środki transportu)

Co jest moim pierwszym tego typu zimowym wyczynem.
  • DST 255.00km
  • Czas 10:00
  • VAVG 25.50km/h
  • Sprzęt Hercules
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
teraz wystarczy zaliczyć Brevet 600 i kwalifikacja do przyszłorocznego BBT gotowa
4gotten
- 13:36 piątek, 8 marca 2013 | linkuj
Przez te 3 dni - to dystans wykręciłeś prawie jak Bałtyk-Bieszady!
Gmin przy okazji też niemała ilość wpadła ;)
wilk
- 13:16 piątek, 8 marca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl