Kraków - Warszawa
#lat=51.149189881304&lng=20.475985000001&zoom=7&maptype=ts_terrain
Tak to już jest w tym naszym polskim marcu, że trafia się w ciągu tych 31 dni, tzw. tridumm pogodowe...
W zeszłym roku w ciągu ciepłego weekendu 17,18 zrobiłem trasę Drezno-Praga-Ostrava-Katowice-Kraków
W tym roku wypadało odwiedzić stolicę. Którą zawsze lubię nawiedzić.
Ale niedoszły dojazd z Poznania 16 lutego, zakończył się niepowodzeniem, ze względu na zbyt wiele czynników. Tamtą pamiętną zimowo-nocną trasę zakończyłem na wysokości Łodzi.
Korzystając z wygospodarowanego czasu na CMUJ, wydłużyłem o kilka dni wynajem roweru :D od mojego przyjaciela Pawła ( dzięki!)
I ruszyłem.
Wyjazd z Krakowa w okolicach godziny 2.
Przedzieram się przez centrum, zahaczając jeszcze o Kazimierz.
Potem kieruję się już na al.29 listopada i przecinając Opolską i Lublańską, wylatuję na krajową 7.
Pogoda ciężko aby znacznie sprzyjała o tej porze dnia.
Jest przymrozek - ok -1 do -3 na samej trasie do Kielc.
Odcinek Kraków-Kielce jest mi bardzo dobrze znany.
Problematyczne były tylko zjazdy z górek, szczególnie w okolicach Miechowa, gdzie przecinałem Wyżynę Miechowską, gdyż przy ujemnej temp. bardzo się wychładzałem, starałem się ograniczać do max. szybkość w czasie zjazdów.
Generalnie te pierwsze 135 km Kielc, pokonuję "na raz", zatrzymując się tylko na stacji benzynowej za Miechowem.
W Kielcach melduję się ok godz. 6:30, i zaczyna się tutaj tak naprawdę najcięższa część wyjazdu.
Już na początku wyjazdu miałem plan odbić do Bodzentyna i zahaczyć o G.Świętokrzyskie.
Wylatuję z Kielc ul.Sandomierską i kieruje się na św.Katarzynę, odbijając z krajowej 74 już za jeziorem w Cedzynie. Tam informacja o objeździe do (droga 745) Katarzyny, którym się specjalnie nie przejmuję, i za dosłownie 3km, wyjeżdżając z Leszczyn, pojawia się odp, na objazd - na odcinku ponad 600m zerwana jest całkowicie jezdnia, z czego został tylko krótki wyasfaltowany odcinek na mostku.
Potem piękna trasa wzdłuż rzeki, ale kosztem obniżenia się temp. do -4.
A za św. Katarzyną podjazd w lesie na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, gdzie temp. spadła poniżej -5.
Potem zjazd do Bodzentyna, gdzie robię dłuższy postój, najpierw 30 min w centrum, a potem kolejne 30 min w delikatesach na wylotówce na Suchodniejów.
Potem w Suchodniejowie, nie włączam się jeszcze do S7, która traci swoją "szybkość", na samym końcu Skarżyska-Kamiennej.
W Skarżysku na pierwszym możliwym włączeniu, wjeżdżam na ostatnie km S7, potem mijam Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej.
Grzejące już w plecy słońce, daje mi znak abym odciążył mój ubiór. Sciągam więc kurtkę soft-shell'ową, i pierwszy raz w tym sezonie jadę już w stroju kolarskim. (bawełna+długi rękaw (climacool)+t-mobile :D)
Wiatr daje otuchy.
W Szydłowcu odbijam z 7 na boczne drogi i dalej kieruję się przez Łaziska, Chronów, aż do krajowej 12, gdzie zajmuje mi trochę czasu przeprawa przez las, ( nadkładam jakieś 3km w terenie).
Potem tylko 2km wzdłuż krajowej 12, i odbijam na Przytyk.
Mijam miejscowość Oblas ( moje koleżanki)
Mimo zaproszenia na obiad, grzecznie dziękuję, gdyż muszę wykorzystać słońce, które nie będzie na mnie czekać :).
I tak po 20 min przerwie na podładowanie telefonu w Przytyku, bocznymi drogami docieram do Białobrzegów. Tam przerwa przy słynnym moście, mała przerwa, i zmiana planów!
Miałem wjechać od południa do Piaseczna, i Puławską wjechać do centrum, ale bo chwilowym wybadaniu wiatru, stwierdzam, że aby nie tracić czasu na krążenie między Białobrzegami a Piasecznem i jechać bardziej z wiatrem w plecy, wjeżdżam na S7.
Jazda szła wyśmienicie, nie tylko z perspektywy kondycyjno-pogodowej, ale też z braku policyjnych utrudnień, prawie....
Bo na 3 km przed końcem ekspresówki, w Grójcu, na z pasa technicznego, równoległego do trasy S7, nieoznakowana Vectra, megafonem coś nie coś do mnie przemówiła, ale ja słuchałem muzyki, więc nie usłyszałem o co cho?
Potem oglądałem się kilkukrotnie, czy aby mnie nie sprawdzają, ale było ok.
Minusem braku ekspresówki od Grójca, aż do Wa-wy, jest to, że pobocze i krawędź jezdni jest bardziej niebezpieczna niż na samej S7. Ciągle jakieś włączenia, przystanki, śmnieci, piach, kamienie.
Więc bardzo cenię sobie jazdę tranzytowymi trasami, a jeśli mają szersze pobocze, tak jak choćby w przypadku S7, to i jazda ze wspierającymi mię tirami, które "ciągną" podmuchami powietrza, należy do moich małych przyjemności - stanowię chyba wyjątek od reguły.... nie, że nie lubię pieknych tras w alpach, gdzie nie ma wielkiego ruchu, ale na monotonnych trasach po prawie płaskim, lub lekko pagórkowatym terenie, to sama radość mieć duży ruch i obłożenie na trasie.
Wjeżdżam do Wa-wy pierwszy raz za dnia, mimo iż kilkanaście razy Krk-Wawa pokonywałem w ciągu ostatnich 5 lat.
W Raszynie, wizyta w "naszej" cukierni, którą polecam każdemu, a dokładnie małe pączki w cenie 32zł/kg.
W Warszawie jedzie mi sie bardzo przyjemnie.
Załatwianie kilku spraw, plus odwiedzenie WUM, dodaje mojej trasie kilkanaście pokaźnych kilometrów.
Powrót w pociągu , bardzo przyjemny.
Szkoda, że dopiero w Krk, dowiedziałem się, że tuż pod ręką miałem kontakt miedzy siedzeniami, a przez prawie 3:30h oszczędzałem baterię w telefonie.
S7 - pozdrawiamy (Marcel&Tirowcy;):D
Czas wracać, Kraków czeka
W-wa
Wschodnia
Jesteśmy w Szwajcarii :D ( albo przed)
Lubię to! :D
Tak to już jest w tym naszym polskim marcu, że trafia się w ciągu tych 31 dni, tzw. tridumm pogodowe...
W zeszłym roku w ciągu ciepłego weekendu 17,18 zrobiłem trasę Drezno-Praga-Ostrava-Katowice-Kraków
W tym roku wypadało odwiedzić stolicę. Którą zawsze lubię nawiedzić.
Ale niedoszły dojazd z Poznania 16 lutego, zakończył się niepowodzeniem, ze względu na zbyt wiele czynników. Tamtą pamiętną zimowo-nocną trasę zakończyłem na wysokości Łodzi.
Korzystając z wygospodarowanego czasu na CMUJ, wydłużyłem o kilka dni wynajem roweru :D od mojego przyjaciela Pawła ( dzięki!)
I ruszyłem.
Wyjazd z Krakowa w okolicach godziny 2.
Przedzieram się przez centrum, zahaczając jeszcze o Kazimierz.
Potem kieruję się już na al.29 listopada i przecinając Opolską i Lublańską, wylatuję na krajową 7.
Pogoda ciężko aby znacznie sprzyjała o tej porze dnia.
Jest przymrozek - ok -1 do -3 na samej trasie do Kielc.
Odcinek Kraków-Kielce jest mi bardzo dobrze znany.
Problematyczne były tylko zjazdy z górek, szczególnie w okolicach Miechowa, gdzie przecinałem Wyżynę Miechowską, gdyż przy ujemnej temp. bardzo się wychładzałem, starałem się ograniczać do max. szybkość w czasie zjazdów.
Generalnie te pierwsze 135 km Kielc, pokonuję "na raz", zatrzymując się tylko na stacji benzynowej za Miechowem.
W Kielcach melduję się ok godz. 6:30, i zaczyna się tutaj tak naprawdę najcięższa część wyjazdu.
Już na początku wyjazdu miałem plan odbić do Bodzentyna i zahaczyć o G.Świętokrzyskie.
Wylatuję z Kielc ul.Sandomierską i kieruje się na św.Katarzynę, odbijając z krajowej 74 już za jeziorem w Cedzynie. Tam informacja o objeździe do (droga 745) Katarzyny, którym się specjalnie nie przejmuję, i za dosłownie 3km, wyjeżdżając z Leszczyn, pojawia się odp, na objazd - na odcinku ponad 600m zerwana jest całkowicie jezdnia, z czego został tylko krótki wyasfaltowany odcinek na mostku.
Potem piękna trasa wzdłuż rzeki, ale kosztem obniżenia się temp. do -4.
A za św. Katarzyną podjazd w lesie na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, gdzie temp. spadła poniżej -5.
Potem zjazd do Bodzentyna, gdzie robię dłuższy postój, najpierw 30 min w centrum, a potem kolejne 30 min w delikatesach na wylotówce na Suchodniejów.
Potem w Suchodniejowie, nie włączam się jeszcze do S7, która traci swoją "szybkość", na samym końcu Skarżyska-Kamiennej.
W Skarżysku na pierwszym możliwym włączeniu, wjeżdżam na ostatnie km S7, potem mijam Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej.
Grzejące już w plecy słońce, daje mi znak abym odciążył mój ubiór. Sciągam więc kurtkę soft-shell'ową, i pierwszy raz w tym sezonie jadę już w stroju kolarskim. (bawełna+długi rękaw (climacool)+t-mobile :D)
Wiatr daje otuchy.
W Szydłowcu odbijam z 7 na boczne drogi i dalej kieruję się przez Łaziska, Chronów, aż do krajowej 12, gdzie zajmuje mi trochę czasu przeprawa przez las, ( nadkładam jakieś 3km w terenie).
Potem tylko 2km wzdłuż krajowej 12, i odbijam na Przytyk.
Mijam miejscowość Oblas ( moje koleżanki)
Mimo zaproszenia na obiad, grzecznie dziękuję, gdyż muszę wykorzystać słońce, które nie będzie na mnie czekać :).
I tak po 20 min przerwie na podładowanie telefonu w Przytyku, bocznymi drogami docieram do Białobrzegów. Tam przerwa przy słynnym moście, mała przerwa, i zmiana planów!
Miałem wjechać od południa do Piaseczna, i Puławską wjechać do centrum, ale bo chwilowym wybadaniu wiatru, stwierdzam, że aby nie tracić czasu na krążenie między Białobrzegami a Piasecznem i jechać bardziej z wiatrem w plecy, wjeżdżam na S7.
Jazda szła wyśmienicie, nie tylko z perspektywy kondycyjno-pogodowej, ale też z braku policyjnych utrudnień, prawie....
Bo na 3 km przed końcem ekspresówki, w Grójcu, na z pasa technicznego, równoległego do trasy S7, nieoznakowana Vectra, megafonem coś nie coś do mnie przemówiła, ale ja słuchałem muzyki, więc nie usłyszałem o co cho?
Potem oglądałem się kilkukrotnie, czy aby mnie nie sprawdzają, ale było ok.
Minusem braku ekspresówki od Grójca, aż do Wa-wy, jest to, że pobocze i krawędź jezdni jest bardziej niebezpieczna niż na samej S7. Ciągle jakieś włączenia, przystanki, śmnieci, piach, kamienie.
Więc bardzo cenię sobie jazdę tranzytowymi trasami, a jeśli mają szersze pobocze, tak jak choćby w przypadku S7, to i jazda ze wspierającymi mię tirami, które "ciągną" podmuchami powietrza, należy do moich małych przyjemności - stanowię chyba wyjątek od reguły.... nie, że nie lubię pieknych tras w alpach, gdzie nie ma wielkiego ruchu, ale na monotonnych trasach po prawie płaskim, lub lekko pagórkowatym terenie, to sama radość mieć duży ruch i obłożenie na trasie.
Wjeżdżam do Wa-wy pierwszy raz za dnia, mimo iż kilkanaście razy Krk-Wawa pokonywałem w ciągu ostatnich 5 lat.
W Raszynie, wizyta w "naszej" cukierni, którą polecam każdemu, a dokładnie małe pączki w cenie 32zł/kg.
W Warszawie jedzie mi sie bardzo przyjemnie.
Załatwianie kilku spraw, plus odwiedzenie WUM, dodaje mojej trasie kilkanaście pokaźnych kilometrów.
Powrót w pociągu , bardzo przyjemny.
Szkoda, że dopiero w Krk, dowiedziałem się, że tuż pod ręką miałem kontakt miedzy siedzeniami, a przez prawie 3:30h oszczędzałem baterię w telefonie.
S7 - pozdrawiamy (Marcel&Tirowcy;):D
Czas wracać, Kraków czeka
W-wa
Wschodnia
Jesteśmy w Szwajcarii :D ( albo przed)
Lubię to! :D
- DST 407.00km
- Czas 16:20
- VAVG 24.92km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Hercules
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Dystans podziwiam - naprawdę szacunek, szczególnie w taką pogodę.
Ale za jazdę po S7 powinno Ci się dostać po głowie. sosna - 22:17 wtorek, 26 marca 2013 | linkuj
Ale za jazdę po S7 powinno Ci się dostać po głowie. sosna - 22:17 wtorek, 26 marca 2013 | linkuj
Szacunek. Piękny dystans i to w tak zimnym marcu. I te 135 km na raz. Jeszcze to dla mnie wyczyn. Gratulacje pięknej wycieczki. Jeśli chodzi o licznik bez tego się nie ruszam jednak to miarodajna maszyna tak jak Wilku wspomniał. A z wiatrem to ja bym chciał zawsze jeździć. Nie ma nic gorszego jak jazda pod wiatr. Już wolę jak pada... jeszcze razy graty! Pozdrower.
tenbashi - 21:48 wtorek, 26 marca 2013 | linkuj
szacun za trasę, ale żeby bez licznika?
@wilk też tak mam że jak licznik pada to się człowiek nieswojo czuje, nerwowo jakoś ;) blase - 20:56 wtorek, 26 marca 2013 | linkuj
@wilk też tak mam że jak licznik pada to się człowiek nieswojo czuje, nerwowo jakoś ;) blase - 20:56 wtorek, 26 marca 2013 | linkuj
To nie jest oczywiście zarzut, ten brak licznika, bo nie każdy lubi i musi patrzeć na cyferki (ja tam lubię, inni nie muszą).
Ale - nie dziwiłbym się i nie dziwię się głosom podnoszonym przez osoby, które lubią porównywać swoje dystanse na BS z innymi (nie ma co się wstydzić, po to też tu jesteśmy, żeby porównać cyferki i się nimi "pochwalić"), bo ten sposób obliczania dystansu jest dość nieprecyzyjny, a co ważniejsze - inny od licznikowego czy GPSowskiego. W tym wypadku - porównywanie nie ma sensu, bo metody uzyskania pomiaru są inne, błąd metodyczny jest znaczący.
Takie tylko moje przemyślenie... :) WuJekG - 00:52 piątek, 15 marca 2013 | linkuj
Ale - nie dziwiłbym się i nie dziwię się głosom podnoszonym przez osoby, które lubią porównywać swoje dystanse na BS z innymi (nie ma co się wstydzić, po to też tu jesteśmy, żeby porównać cyferki i się nimi "pochwalić"), bo ten sposób obliczania dystansu jest dość nieprecyzyjny, a co ważniejsze - inny od licznikowego czy GPSowskiego. W tym wypadku - porównywanie nie ma sensu, bo metody uzyskania pomiaru są inne, błąd metodyczny jest znaczący.
Takie tylko moje przemyślenie... :) WuJekG - 00:52 piątek, 15 marca 2013 | linkuj
Ale swoją drogą Marcelu - jak Ty żeś się bez tego licznika tyle czasu uchował?
Jesteś chyba jedynym rowerzystą jeżdżącym bez licznika tak długie trasy jakiego znam ;))
Pamiętam jak to w 2011 przy śniadaniu przed samym startem do BBTour Transatlantykowi padł licznik, nieźle się wkurzył; a z kolei ja w Norwegii w 2006, gdy miałem licznik nieodporny na wilgoć codziennie z pół godziny traciłem na jego uruchomienie, zakładałem jakieś torebki foliowe, czyściłem styki itd.
Ale też zgadzam się z Wujkiem - takie liczenie z Bikemapy nie jest za specjalnie precyzyjne, z odległością jeszcze nie jest tak źle, tu przekłamanie jest malutkie, głównie na jakiś nowszych drogach, czy terenowych skrótach. Natomiast średnia prędkość liczona w ten sposób już jest mocniej nieprecyzyjna, trudno uwzględniać jakieś drobne postoje, szczególnie w miastach, na światłach itd. wilk - 11:24 poniedziałek, 11 marca 2013 | linkuj
Jesteś chyba jedynym rowerzystą jeżdżącym bez licznika tak długie trasy jakiego znam ;))
Pamiętam jak to w 2011 przy śniadaniu przed samym startem do BBTour Transatlantykowi padł licznik, nieźle się wkurzył; a z kolei ja w Norwegii w 2006, gdy miałem licznik nieodporny na wilgoć codziennie z pół godziny traciłem na jego uruchomienie, zakładałem jakieś torebki foliowe, czyściłem styki itd.
Ale też zgadzam się z Wujkiem - takie liczenie z Bikemapy nie jest za specjalnie precyzyjne, z odległością jeszcze nie jest tak źle, tu przekłamanie jest malutkie, głównie na jakiś nowszych drogach, czy terenowych skrótach. Natomiast średnia prędkość liczona w ten sposób już jest mocniej nieprecyzyjna, trudno uwzględniać jakieś drobne postoje, szczególnie w miastach, na światłach itd. wilk - 11:24 poniedziałek, 11 marca 2013 | linkuj
AAA... widzę że zrobiłeś łuk :) Jakbym wiedziała że będziesz przejeżdżał blisko mnie ,batonika bym Ci podała lub izotonik :D
mysza71 - 00:21 poniedziałek, 11 marca 2013 | linkuj
Nie bierz mojego wpisu za złe ale nie ma takiej miejscowości w Świętokrzyskim jak Suchodniejów. SUCHEDNIÓW- tak nazywa się ta miejscowość;D
Ciekawa jestem jak przejechałeś odcinek Suchedniów- Skarżysko...starą siódemką i czy robiłeś łuk przez miasto ? mysza71 - 00:11 poniedziałek, 11 marca 2013 | linkuj
Ciekawa jestem jak przejechałeś odcinek Suchedniów- Skarżysko...starą siódemką i czy robiłeś łuk przez miasto ? mysza71 - 00:11 poniedziałek, 11 marca 2013 | linkuj
Patrzyłem na twoją wyznaczoną trasę na bikemap i do Warszawy miałeś ok 330 km a potem jakieś dziwne oesy nakreśliłeś. Tak to można.
daniel3ttt - 23:22 niedziela, 10 marca 2013 | linkuj
Ode mnie z Cieszyna do Warszawy jest ok 380 km. Z Krakowa do Warszawy jest wiele bliżej i wg jakiejkolwiek "Googlemapy" to coś ok 300 km. To jakim sposobem nabiłeś 400 km? Chyba że jazda od prawej do lewej strony drogi i td...
daniel3ttt - 22:03 niedziela, 10 marca 2013 | linkuj
Ależ - nie napisałem tego o dystansie jako obelgi, ale jako rzecz do dyskusji.
Osobiście uważałbym z taki ''obliczaniem trasy'' jak robi to Suisseit, bo dystans na mapie (często z błędami), rzeczywistości przeniesionej na kartkę, to nie to samo co dystans przejechany. To samo z czasem przejazdu. Ale - to tylko ja, wyznawca wartości licznikowych. Nie każdy ma aptekarskie podejście i dobrze :)
No i ej - nawet bez zdjęć (podoba mi się to z Pałacem) bym uwierzył w ten przejazd :) A zdjęcia zawsze wskazane, milej się ogląda wpis :) WuJekG - 21:40 niedziela, 10 marca 2013 | linkuj
Osobiście uważałbym z taki ''obliczaniem trasy'' jak robi to Suisseit, bo dystans na mapie (często z błędami), rzeczywistości przeniesionej na kartkę, to nie to samo co dystans przejechany. To samo z czasem przejazdu. Ale - to tylko ja, wyznawca wartości licznikowych. Nie każdy ma aptekarskie podejście i dobrze :)
No i ej - nawet bez zdjęć (podoba mi się to z Pałacem) bym uwierzył w ten przejazd :) A zdjęcia zawsze wskazane, milej się ogląda wpis :) WuJekG - 21:40 niedziela, 10 marca 2013 | linkuj
@Wujek
Takich Miszczów Słowa przybywa na Bikestats w szybkim tempie, jedyną skuteczną metodą na nich jest włączanie opcji komentarzy tylko dla zalogowanych; dyskutowanie z takimi osobami całkowicie mija się z celem, poza chamstwem i absurdami nie ma w ich wypowiedziach nic wartościowego.
Co do wyjazdu Marcela i tego dystansu - IMO wszystko jest OK, po prostu zdjęcie z dworca w Warszawie jest z następnego dnia, bo Marcel nocował w Warszawie u kolegi. wilk - 21:01 niedziela, 10 marca 2013 | linkuj
Takich Miszczów Słowa przybywa na Bikestats w szybkim tempie, jedyną skuteczną metodą na nich jest włączanie opcji komentarzy tylko dla zalogowanych; dyskutowanie z takimi osobami całkowicie mija się z celem, poza chamstwem i absurdami nie ma w ich wypowiedziach nic wartościowego.
Co do wyjazdu Marcela i tego dystansu - IMO wszystko jest OK, po prostu zdjęcie z dworca w Warszawie jest z następnego dnia, bo Marcel nocował w Warszawie u kolegi. wilk - 21:01 niedziela, 10 marca 2013 | linkuj
okej, po tym ostatnim wpisie rozumiem czemu usuwasz. Jakby to jeszcze była jakaś sensowna rozmowa to spoko.
BTW - Obser-tchórz-wator - ostre słowa jak na na 15to latka :P WuJekG - 17:49 niedziela, 10 marca 2013 | linkuj
BTW - Obser-tchórz-wator - ostre słowa jak na na 15to latka :P WuJekG - 17:49 niedziela, 10 marca 2013 | linkuj
Najsss :)
Ale - do Wawy?? nie dało się w jakieś ciekawsze miejsce?? :P :P
Ej, no, nie kasuj komentarzy tchórza obserwatora. Chociażby dlatego żeby potem nie zastanawiać się dla kogo i po czym są kolejne odpowiedzi ;)
IMHO - jestem purystą wpisów dystansowych, warto podyskutować nad tym co zauważył Flesz. A czy się wybiera trasę po prostej, kółko, po górach, po płaskiem, zima, latem, wiosną, samemu, 4km w kółko dookoła miasta - to kwestie upodobania ;) WuJekG - 15:19 niedziela, 10 marca 2013 | linkuj
Ale - do Wawy?? nie dało się w jakieś ciekawsze miejsce?? :P :P
Ej, no, nie kasuj komentarzy tchórza obserwatora. Chociażby dlatego żeby potem nie zastanawiać się dla kogo i po czym są kolejne odpowiedzi ;)
IMHO - jestem purystą wpisów dystansowych, warto podyskutować nad tym co zauważył Flesz. A czy się wybiera trasę po prostej, kółko, po górach, po płaskiem, zima, latem, wiosną, samemu, 4km w kółko dookoła miasta - to kwestie upodobania ;) WuJekG - 15:19 niedziela, 10 marca 2013 | linkuj
Biker1990 dyskusja o dystansie i czasie jest jak najbardziej na miejscu, zwłaszcza jeśli nie jest atakiem, a jedynie próbą zrozumienia wpisu, żadnych bluzgów tu nie widzę
flash - 10:08 niedziela, 10 marca 2013 | linkuj
Czegoś tutaj nie rozumiem, wyjechałeś o 2, przejechałeś 400 km, postojów miałeś ponad godzinę (lekko licząc), zdjęcia i takie tam, o 13 czekałeś na pociąg powrotny (11 godzin bo wyjeździe z Kraka), a w treści wpisu wspominasz o ponad 16 godzinach jazdy (z postojami, czy bez, bo średnia jakaś niska jak na jazdę z silnym wiatrem)... Jeśli te 16 godzin dotyczy czasu włącznie z powrotem pociągiem, to nie rozumiem sensu dodawania godzin spędzonych w pociągu oraz jak udało się przejechać 400 km poniżej 10 godzin, tak, czy inaczej, czegoś mi tu brakuje... No bo nie chce mi się wierzyć, aby ktoś przejechał 400 km w dwa dni (chociaż tak chyba było sądząc po ubiorze) jadąc z silnym wiatrem, więcej skoro prawie 100 km zostało zrobione po Warszawie to ja bym ten wpis jednak jakoś podzielił i przemilczał ewentualny brak snu.
flash - 17:08 piątek, 8 marca 2013 | linkuj
gratuluję dystansu i charakteru.Z Ciebie to prawdziwy wilk w owczej skórze ;-) We wzmiance Wilka o wietrze nie było żadnej złośliwości, jak mniemają niektórzy. Mimo, że nie pokonuję tak długich tras, to zawsze przy planowaniu drogi wiatr jest jednym z głównych czynników decydujących o kierunku jazdy, który obiorę.
4gotten - 13:33 piątek, 8 marca 2013 | linkuj
Masz właśnie piękny pokaz możliwości takiego anonimowego tchórza ;))
Z takimi ludźmi nawet nie ma co próbować dyskutować, można ich tylko IGNOROWAĆ, bo jak to mawiał Ha-Nocri z "Mistrza i Małgorzaty" - nie ma gorszej cechy od TCHÓRZOSTWA. Dlatego w ogóle nie należy takim hate''rom odpowiadać, najlepiej wyłączyć im możliwość komentowania.
Powodzenia na Syberii - jako, że będziecie niemal cały czas jechać na wschód to wiatry powinny być głównie korzystne ;)) wilk - 10:19 piątek, 8 marca 2013 | linkuj
Z takimi ludźmi nawet nie ma co próbować dyskutować, można ich tylko IGNOROWAĆ, bo jak to mawiał Ha-Nocri z "Mistrza i Małgorzaty" - nie ma gorszej cechy od TCHÓRZOSTWA. Dlatego w ogóle nie należy takim hate''rom odpowiadać, najlepiej wyłączyć im możliwość komentowania.
Powodzenia na Syberii - jako, że będziecie niemal cały czas jechać na wschód to wiatry powinny być głównie korzystne ;)) wilk - 10:19 piątek, 8 marca 2013 | linkuj
Wielki szacun za dystans. Nieistotne czy z wiatrem czy bez. Dla mnie wynik nieosiągalny nawet w marzeniach. Ci anonimowi co plują jadem niech chociaż przejadą połowę tej trasy w tym tempie to może będą wiedzieć ile trzeba z siebie dać. pozdrawiam i życzę bezpiecznej jazdy.
sergio86 - 21:52 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
Gratulacje 400km! i wielki szacun:)
Też czekam opisu, bardo chętnie go przeczytam:) robert13 - 21:51 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
Też czekam opisu, bardo chętnie go przeczytam:) robert13 - 21:51 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
Zablokuj sobie Marcelu możliwość komentowania niezalogowanym - to nie będziesz musiał czytać takich plujących jadem anonimowych "obserwatorów" ich jedynym celem jest rozsiewanie swoich frustracji i osobiste ataki. Ostatnio strasznie się ich tutaj namnożyło, wyłączenie tej opcji natychmiast ich uziemia
W moim tekście o wietrze nie było cienia złośliwości, zdecydowana większość osób jeżdżących długie trasy bierze wiatr pod uwagę - bo to kluczowy parametr, mało kto lubi szarpać się pod wiatr na 300km, jazda na rowerze to ma być przede wszystkim przyjemność a nie katorga, a 400km i 2000 podjazdów nawet z wiatrem jest wystarczająco dużym wyzwaniem. A na wiatr zwróciłem uwagę bo Marcel do mnie dzwonił gdy dojeżdżał do Warszawy (nota bene Marcelu tę trasę pokonałeś we wtorek nie środę :)), wracając z pracy na południe widziałem że nieźle wiało. wilk - 21:33 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
W moim tekście o wietrze nie było cienia złośliwości, zdecydowana większość osób jeżdżących długie trasy bierze wiatr pod uwagę - bo to kluczowy parametr, mało kto lubi szarpać się pod wiatr na 300km, jazda na rowerze to ma być przede wszystkim przyjemność a nie katorga, a 400km i 2000 podjazdów nawet z wiatrem jest wystarczająco dużym wyzwaniem. A na wiatr zwróciłem uwagę bo Marcel do mnie dzwonił gdy dojeżdżał do Warszawy (nota bene Marcelu tę trasę pokonałeś we wtorek nie środę :)), wracając z pracy na południe widziałem że nieźle wiało. wilk - 21:33 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
To zdjęcie spod pałacu kultury źle mi się kojarzy bo jak zrobiłem pierwsze 300km w życiu to piłem piwko koło tamtejszej fontanny i po kilku minutach miałem przygodę z policją...
Dobry dystans tym bardziej że na szerokich gumach
Pozdrower panmisiek - 17:54 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
Dobry dystans tym bardziej że na szerokich gumach
Pozdrower panmisiek - 17:54 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
Podziwiam, gratuluję i czekam za opisem, który z chęcią przeczytam :)
sq3mko - 17:17 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
Gratulacje fajnej trasy - to się nazywa dobre wykorzystanie wiatru, bo tego dnia elegancko wiało z południa ;))
No i nieźle się po tej Warszawie nakołowałeś - żeby aż prawie 100km dołożyć wilk - 15:59 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
No i nieźle się po tej Warszawie nakołowałeś - żeby aż prawie 100km dołożyć wilk - 15:59 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
Widzę, że nasze 270+ km poszło na marne ;) Ładnie, czekam na opis.
worekfoliowy - 10:46 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
Wróciłeś na BS z "grubej rury" jak widzę hehe. Mocna trasa, chciało Ci się na koniec wycieczki tyle jeszcze kulać po Warszawie?
Pozdr. stamper - 09:20 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
Pozdr. stamper - 09:20 czwartek, 7 marca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!