Wpisy archiwalne w kategorii
>100km
Dystans całkowity: | 6002.00 km (w terenie 48.00 km; 0.80%) |
Czas w ruchu: | 105:53 |
Średnia prędkość: | 22.82 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.00 km/h |
Suma podjazdów: | 2500 m |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 214.36 km i 11h 45m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 9 sierpnia 2011
Kategoria >100km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011
Dzień 14 - Marsylia - Montpellier
Sobota, 6 sierpnia 2011
Kategoria >100km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011
Dzień 12 Cannes - Marsylia
Piątek, 5 sierpnia 2011
Kategoria >100km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011
Dzień 11 - Tende -Monaco - Cannes
#lat=43.784661261812&lng=7.267255&zoom=9&maptype=ts_terrain
- DST 150.00km
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 sierpnia 2011
Kategoria >100km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011
Dzień 10 La Loggia - Tende
#lat=44.51539724363&lng=7.609025&zoom=8&maptype=ts_terrain
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 sierpnia 2011
Kategoria >100km, >200km, Tour de Mazenod 2011
Dzień 9 - Porto Valtravaglia - Turyn - La Loggia
Wtorek, 2 sierpnia 2011
Kategoria >100km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011
Dzień 8 Hoff - Passo San Bernardino - Belizziona- Porto Valtravaglia
Poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Kategoria >100km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011
Dzień 7 Kempten-Bregenz-Vaduz-Chur-Holl
Sobota, 30 lipca 2011
Kategoria >100km, Tour de Mazenod 2011
Dzień 6 Aying-Kempten
ITA'10 Dzień 2 - Wiedeń -st.Polten - Melk
#lat=48.208330248889&lng=15.88862&zoom=9&maptype=ts_terrain
przebita dętka, po naszym nocnym przejeździe przez Park Narodowy, w moim Bergamont’cie, ukazała się naszym oczom po złożeniu namiotu i spakowaniu sakw, okazało się, że nie jestem w stanie jechać ani metra dalej. Szczęśliwie potem nie przydarzyła się tego typu awaria, ponieważ miałem tylko jedną zapasową dętkę.
Wydaje mi się iż była to awaria na własne życzenie, ponieważ pędziłem po szutrowej drodze z prędkością przynajmniej 30km/h na odcinku przynajmniej 30km. Przed wyjazdem miałem dylemat w kwestii zakupu opon: Schawlbe Marathon Plus czy Marathon Supreme. Supreme są idealne na asfalt, ale niestety nie posiadają wkładki, która jest w Plus, która ogranicza prawie do zera ew. przebicia. Tak więc jeśli na trasie czeka nas więcej jazdy po asfalcie, lepiej wybrać Supreme
opinia Michała Wolff’a:
„Supreme - to perfekcyjne opony na asfalt, najlepsze jakich dotąd używałem. Bardzo lekkie jak na opony pod bagaż (poniżej 500g!), ale niska waga nie oznacza gorszej odporności na przebicia. Ale to co różni Supreme od innych Marathonów - to fantastyczny "grip", opony trzymają się szosy niesamowicie, wiele razy na zjazdach wchodziłem w zakręty w sposób w jaki nie odważyłbym się wchodzić na wcześniej używanych gumach.”
Cennym doświadczeniem, podczas wyjazdu z kempingu, był właśnie sam wyjazd z kempingu. Jak gdyby nigdy nic, wyjechaliśmy, nic nie płacąc za te 4[m2], powierzchni. Nie czuliśmy specjalnie po tym, wyrzutów sumienia, gdyż kwota 17E za osobę + rower, była by dla nas zabójcza.
A poza tym, czymże jest dwóch biednych rowerzystów, zatrzymujacych się tylko na 7h snu, w porównianiu do kamperowców, przedsiadujących na kempingach kilkanaście dni.
W planie nie mieliśmy zwiedzania Wiednia, gdyż mimo iż wstaliśmy dość wcześnie ok.7, to jednak zebranie się do jazdy zajęło nam prawie 2,5h.
Wiedeń sam w sobie mógłby się nazywać mekką rowerzystów, gdyż prawie na każdej większej ulicy, (nawet mniejszej :D), znajdują się świetnie oznakowane ścieżki rowerowe, tzn, najczęściej powstały one nie przez wydzielenie miejsca na chodnikach, ale na powierzchni jezdni, tuż przy jej krawędziach. po obu stronach, zależnie od kierunku jazdy.
Jeśli chodzi o wyjazd z Wiednia, to niestety zawiodłem. Nie przygotowałem dokładniej mapy, wiedziałem oczywiście, że mamy kierować wzdłuż Bundesweg 1, która prowadzi prosto aż do samego Salzburga. Jednak utrzymanie nawet dobrze obranego azymutu w mieście zdaje się na nic ponieważ, ruch uliczny, ciągłe skrzyżowania, zakazy, nakazy oraz trudność w określeniu względnej hierarchii dróg ( tzn. nie zawsze większa, szersza droga prowadzi w głównym kierunku, może to być po prostu okazała aleja prowadząca do parku etc.) W czasie naszego powolnego zbliżania się do zachodniej granicy Wiednia, natrafiliśmy na polaka, z którym wymieniliśmy tylko kilka zdań, które w niczym na nie pomogły. Kilka kilometrów dalej, pewien niemiec wracający do ojczyzny z małego turnee po Austrii miał na szczeście mapę, która zaspokoiła nas na kilka kilometrów w przód.
Po 12 wyjechaliśmy z Wiednia. Potem przyszło nam podróżować w stronę St.Poelten. Niestety nie pomagał nam w tym deszcz, który towarzyszył nam już drugi dzień.
Zaliczyliśmy zakupy w Hoferze. ( miła blondynka :D)
Po posileniu się pysznymi Kasenbrotchen (bułeczki z serem), postanowiliśmy zjechać z 1 na drogę 44, ponieważ jedynka pnie się w górę na tym odcinku, co było by dal nas tylko niepotrzebnym wydłużaniem trasy ( może brzmi to mało ambitnie w kwestii turystyki), ale niestety pogoda wstawiła nas na próbę. Jak się okazało codziennie musieliśmy dawać radę walczyć z deszczem
przebita dętka, po naszym nocnym przejeździe przez Park Narodowy, w moim Bergamont’cie, ukazała się naszym oczom po złożeniu namiotu i spakowaniu sakw, okazało się, że nie jestem w stanie jechać ani metra dalej. Szczęśliwie potem nie przydarzyła się tego typu awaria, ponieważ miałem tylko jedną zapasową dętkę.
Wydaje mi się iż była to awaria na własne życzenie, ponieważ pędziłem po szutrowej drodze z prędkością przynajmniej 30km/h na odcinku przynajmniej 30km. Przed wyjazdem miałem dylemat w kwestii zakupu opon: Schawlbe Marathon Plus czy Marathon Supreme. Supreme są idealne na asfalt, ale niestety nie posiadają wkładki, która jest w Plus, która ogranicza prawie do zera ew. przebicia. Tak więc jeśli na trasie czeka nas więcej jazdy po asfalcie, lepiej wybrać Supreme
opinia Michała Wolff’a:
„Supreme - to perfekcyjne opony na asfalt, najlepsze jakich dotąd używałem. Bardzo lekkie jak na opony pod bagaż (poniżej 500g!), ale niska waga nie oznacza gorszej odporności na przebicia. Ale to co różni Supreme od innych Marathonów - to fantastyczny "grip", opony trzymają się szosy niesamowicie, wiele razy na zjazdach wchodziłem w zakręty w sposób w jaki nie odważyłbym się wchodzić na wcześniej używanych gumach.”
Cennym doświadczeniem, podczas wyjazdu z kempingu, był właśnie sam wyjazd z kempingu. Jak gdyby nigdy nic, wyjechaliśmy, nic nie płacąc za te 4[m2], powierzchni. Nie czuliśmy specjalnie po tym, wyrzutów sumienia, gdyż kwota 17E za osobę + rower, była by dla nas zabójcza.
A poza tym, czymże jest dwóch biednych rowerzystów, zatrzymujacych się tylko na 7h snu, w porównianiu do kamperowców, przedsiadujących na kempingach kilkanaście dni.
W planie nie mieliśmy zwiedzania Wiednia, gdyż mimo iż wstaliśmy dość wcześnie ok.7, to jednak zebranie się do jazdy zajęło nam prawie 2,5h.
Wiedeń sam w sobie mógłby się nazywać mekką rowerzystów, gdyż prawie na każdej większej ulicy, (nawet mniejszej :D), znajdują się świetnie oznakowane ścieżki rowerowe, tzn, najczęściej powstały one nie przez wydzielenie miejsca na chodnikach, ale na powierzchni jezdni, tuż przy jej krawędziach. po obu stronach, zależnie od kierunku jazdy.
Jeśli chodzi o wyjazd z Wiednia, to niestety zawiodłem. Nie przygotowałem dokładniej mapy, wiedziałem oczywiście, że mamy kierować wzdłuż Bundesweg 1, która prowadzi prosto aż do samego Salzburga. Jednak utrzymanie nawet dobrze obranego azymutu w mieście zdaje się na nic ponieważ, ruch uliczny, ciągłe skrzyżowania, zakazy, nakazy oraz trudność w określeniu względnej hierarchii dróg ( tzn. nie zawsze większa, szersza droga prowadzi w głównym kierunku, może to być po prostu okazała aleja prowadząca do parku etc.) W czasie naszego powolnego zbliżania się do zachodniej granicy Wiednia, natrafiliśmy na polaka, z którym wymieniliśmy tylko kilka zdań, które w niczym na nie pomogły. Kilka kilometrów dalej, pewien niemiec wracający do ojczyzny z małego turnee po Austrii miał na szczeście mapę, która zaspokoiła nas na kilka kilometrów w przód.
Po 12 wyjechaliśmy z Wiednia. Potem przyszło nam podróżować w stronę St.Poelten. Niestety nie pomagał nam w tym deszcz, który towarzyszył nam już drugi dzień.
Zaliczyliśmy zakupy w Hoferze. ( miła blondynka :D)
Po posileniu się pysznymi Kasenbrotchen (bułeczki z serem), postanowiliśmy zjechać z 1 na drogę 44, ponieważ jedynka pnie się w górę na tym odcinku, co było by dal nas tylko niepotrzebnym wydłużaniem trasy ( może brzmi to mało ambitnie w kwestii turystyki), ale niestety pogoda wstawiła nas na próbę. Jak się okazało codziennie musieliśmy dawać radę walczyć z deszczem
- DST 110.00km
- Teren 3.00km
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze