Wpisy archiwalne w kategorii
>100km
Dystans całkowity: | 6002.00 km (w terenie 48.00 km; 0.80%) |
Czas w ruchu: | 105:53 |
Średnia prędkość: | 22.82 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.00 km/h |
Suma podjazdów: | 2500 m |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 214.36 km i 11h 45m |
Więcej statystyk |
Środa, 2 maja 2012
Kategoria Niniwa Team, >100km
Lubliniec - Kraków
#lat=50.304337919928&lng=19.329994999999&zoom=9&maptype=ts_terrain
- DST 180.00km
- Teren 5.00km
- Czas 09:00
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 maja 2012
Kategoria >100km
Do Kokotka!
Wyjazd na I wyprawę przygotowawczą.
Spotkanie w Częstochowie z Jankiem, o potem wspólne pedałowanie do Kokotka
- DST 192.00km
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Warszawa Trip
#lat=51.457062485911&lng=20.101406772458&zoom=7&maptype=ts_terrain
Trasa do Warszawy to jeden z najlpeszych pomysłów na jednodniową wycieczkę z Krakowa. Ale tym razem, żeby troszkę urozmaicić czas jazdy, wyznaczyłem trasę przez Staszów.
Wyjechałem z Krakowa o godz. 3 rano. Rzadko mam okazję jeździć przez Nową Hutę więc była to okazja do przejechania się wzdłuż Huty Sedzimira. Potem jechałem obok lotniska (głownie dla szybowców) w Pobiedniku Wielkim. I aż do Nowego Brzeska trasa w miarę z górki. Następnie podjazd koło Hebdowa, i około godziny 4:30 docieram do woj. świętokrzyskiego.
Pierwszy postój robię dopiero w Nowym Korczynie. Tam małe śniadanie na stacji benzynowej.
Potem w miarę płaski odcinek do Pacanowa. Odbijam do centrum w celu zrobienia sobie zdjęcia z Koziołkiem (6:30).
Wracam potem na drogę krajową 79, i jadę nią aż do Połańca. Potem dobijam na Rytwiany i o godzinie 8 melduję się w Staszowie.
Tam godzinna przerwa na drugie śniadanie u Mateusza. I następnie wyruszam w stronę Opatowa, zatrzymując się na chwilę w parafii w Kiełczynie. Tam spotkanie z Konradem, i następnie wyruszam w stronę Opatowa.
Po blisko 170km, nastąpiło osłabienie tempa z trzech powodów:
1) byłem już na nogach od godziny 13 dnia wcześniejszego ( prawie 24h)
2) po godzinie 11 słońce już nieźle grzało i brakowało tego porannego rześkiego powietrza, które towarzyszyło mi do Staszowa
3) ponad 1,5h przerwy wybiło troszeczkę z rytmu :D
Ale widziałem, że będę musiał zrobić przerwę na małą drzemkę. Postanowiłem dociągnąć przynajmniej do granicy woj. świętokrzyskiego i mazowieckiego.
Od Kiełczyna do Opatowa - spore górki.
Potem przejeżdżam obok zamku w Opatowie, i odbijam w prawo na Ożarów w celu wrócenia do krajowej 79, którą opuściłem w Połańcu.
Od Ożarowa, rozpoczyna się powolne opadanie terenu, i mógłbym powiedzieć, że właśnie już tutaj, ponad 100km przed Warszawa, rozpoczyna się ostatnia prosta do Stolicy, gdyż aż do samej Warszawy, trasa będzie składać się z długich prostych odcinków.
W Lipsku robię małą przerwę w sklepie, i mimo, że jestem już w woj. mazowieckim, to do sotlicy ponad stówka. ( ale to daje wyobrażenie o wielkości tego największego województwa)
Potem w miarę równym tempem docieram do Zwolenia. Mijam po prawej ręce słynny Czarnolas Kochanowskiego, i jadę dalej do Kozienic. Za Kozienicami po 18, daję znać Michałowi, że nasze planowane spotkanie o tej godznie w Górze Kalwarii, nie dojedzie do skutku, bo jestem jeszcze przed Magnuszewem. Michał postanowił, troszkę jeszcze po mnie wyjechać. I tak dokładnie za Magnuszewem się spotykamy.
Jednogłośnie z Michałem stwiedzamy, że droga do mostu nad Pilicą, woła o pomstę do nieba.
Robimy jeszcze mały przystanek na stacji benzynowej przed Górą Kalwarią, i potem już nieprzerwanie, przez Konstancin, wjeżdżamy do Warszawy. ( 21:30)
Na Ursynowie, żegnam się z Michałem, dziękując za holowanie mnie do Warszawy, i za to, że chciało mu się wyjechać te prawie 80km. do Magnuszewa. Dzięki!
Potem jadę na Bemowo. Przejazd ciężki, ale bez zbytniego przejmowania się taksówkarzami i kierowcami, którzy trąbiąc na mnie stwierdzają, że nie mam prawa bytu na drodze. Dojeżdżam na Bemowo. I ugoszczony zostaję przez Janka, i Jego Rodziców. Dziękuję, za noceg, prysznic, i kolację!
Rano pobudka przed 4 rano. Śniadanie, i Janek postanawia odprowadzić mnie na Dworzec Wschodni. Przejazd przez Warszawę i tak o 5 rano melduję się na peronie 2.
Trasa do Warszawy to jeden z najlpeszych pomysłów na jednodniową wycieczkę z Krakowa. Ale tym razem, żeby troszkę urozmaicić czas jazdy, wyznaczyłem trasę przez Staszów.
Wyjechałem z Krakowa o godz. 3 rano. Rzadko mam okazję jeździć przez Nową Hutę więc była to okazja do przejechania się wzdłuż Huty Sedzimira. Potem jechałem obok lotniska (głownie dla szybowców) w Pobiedniku Wielkim. I aż do Nowego Brzeska trasa w miarę z górki. Następnie podjazd koło Hebdowa, i około godziny 4:30 docieram do woj. świętokrzyskiego.
Pierwszy postój robię dopiero w Nowym Korczynie. Tam małe śniadanie na stacji benzynowej.
Potem w miarę płaski odcinek do Pacanowa. Odbijam do centrum w celu zrobienia sobie zdjęcia z Koziołkiem (6:30).
Wracam potem na drogę krajową 79, i jadę nią aż do Połańca. Potem dobijam na Rytwiany i o godzinie 8 melduję się w Staszowie.
Tam godzinna przerwa na drugie śniadanie u Mateusza. I następnie wyruszam w stronę Opatowa, zatrzymując się na chwilę w parafii w Kiełczynie. Tam spotkanie z Konradem, i następnie wyruszam w stronę Opatowa.
Po blisko 170km, nastąpiło osłabienie tempa z trzech powodów:
1) byłem już na nogach od godziny 13 dnia wcześniejszego ( prawie 24h)
2) po godzinie 11 słońce już nieźle grzało i brakowało tego porannego rześkiego powietrza, które towarzyszyło mi do Staszowa
3) ponad 1,5h przerwy wybiło troszeczkę z rytmu :D
Ale widziałem, że będę musiał zrobić przerwę na małą drzemkę. Postanowiłem dociągnąć przynajmniej do granicy woj. świętokrzyskiego i mazowieckiego.
Od Kiełczyna do Opatowa - spore górki.
Potem przejeżdżam obok zamku w Opatowie, i odbijam w prawo na Ożarów w celu wrócenia do krajowej 79, którą opuściłem w Połańcu.
Od Ożarowa, rozpoczyna się powolne opadanie terenu, i mógłbym powiedzieć, że właśnie już tutaj, ponad 100km przed Warszawa, rozpoczyna się ostatnia prosta do Stolicy, gdyż aż do samej Warszawy, trasa będzie składać się z długich prostych odcinków.
W Lipsku robię małą przerwę w sklepie, i mimo, że jestem już w woj. mazowieckim, to do sotlicy ponad stówka. ( ale to daje wyobrażenie o wielkości tego największego województwa)
Potem w miarę równym tempem docieram do Zwolenia. Mijam po prawej ręce słynny Czarnolas Kochanowskiego, i jadę dalej do Kozienic. Za Kozienicami po 18, daję znać Michałowi, że nasze planowane spotkanie o tej godznie w Górze Kalwarii, nie dojedzie do skutku, bo jestem jeszcze przed Magnuszewem. Michał postanowił, troszkę jeszcze po mnie wyjechać. I tak dokładnie za Magnuszewem się spotykamy.
Jednogłośnie z Michałem stwiedzamy, że droga do mostu nad Pilicą, woła o pomstę do nieba.
Robimy jeszcze mały przystanek na stacji benzynowej przed Górą Kalwarią, i potem już nieprzerwanie, przez Konstancin, wjeżdżamy do Warszawy. ( 21:30)
Na Ursynowie, żegnam się z Michałem, dziękując za holowanie mnie do Warszawy, i za to, że chciało mu się wyjechać te prawie 80km. do Magnuszewa. Dzięki!
Potem jadę na Bemowo. Przejazd ciężki, ale bez zbytniego przejmowania się taksówkarzami i kierowcami, którzy trąbiąc na mnie stwierdzają, że nie mam prawa bytu na drodze. Dojeżdżam na Bemowo. I ugoszczony zostaję przez Janka, i Jego Rodziców. Dziękuję, za noceg, prysznic, i kolację!
Rano pobudka przed 4 rano. Śniadanie, i Janek postanawia odprowadzić mnie na Dworzec Wschodni. Przejazd przez Warszawę i tak o 5 rano melduję się na peronie 2.
- DST 450.00km
- Teren 4.00km
- Czas 18:00
- VAVG 25.00km/h
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Kraków-Drezno-Praha-Ostrava-Katowice-Kraków
<param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/qJXAFZ4MZcY"></param><param name="wmode" value="transparent"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/qJXAFZ4MZcY" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object>&list=UUYMzhHyPkzT84xzomenAbQg&index=1&feature=plcp">Opis linka
Galeria : Marcowa PRAHA
Marcowe upały, które miały nawiedzić Europę w połowie miesiąca były na moim celowniku od końca lutego, kiedy to pojawiły się pierwsze długoterminowe prognozy.
Poranek za Dreznem
Myślałem na początku o trasie do Warszawy, gdzie zawsze coś ciekawego się zobaczy, a sama jazda po mieście większym od Krakowa zawsze sprawia mi frajdę ( co kto lubi :D).
W drodze do Drezna ( A4, Krapkowice, Opolskie,)
Ale postanowiłem poszukać jeszcze ew. jakichś ofert z serwisu carpooling.pl .
Przeglądając oferty "podwózki" natknąłem się na moją kuzynkę, która mieszka od zeszłego roku w Dreznie. Po, miłej wymianie zdań, ustaliliśmy termin wyjazdu na piątek 16 marca. Świeżo po zajęciach z fizjologii, pojechałem spakowanym rowerem z Grzegórzeckiej do Bydlina. Klasyk "Jura Express" czyli 2:45h przez Ojców 57km. Potem A4, z rowerem na pace po 6h jazdy docieramy do Drezna.
Poranek nad Łabą, muzeum NRD :D
Następnego dnia 17 marca o 6:10 wyruszam z Drezna. Mimo, iż między Dreznem a Pragą można wyznaczyć trasę rowerową ok.140km ja postanowiłem pojechać wzdłuż Łaby (Laben), aby przejechać przez Szwajcarską Saksonię. Piękny Park Narodowy, coś na wzór naszej Doliny Prądnika, ale troszkę większe.
Poranek w Szwajcarskiej Saksoni
Mimo, że jechałem po terenach dawnego NRD, ścieżki rowerowe bardzo ładnie poprowadzone wzdłuż trakcji kolejowej, gdzie co chwilę mijał mnie jakiś międzynarodowy pociąg to z Niemiec, to z Czech. Tylko na pewnym 2km, odcinku nagle gdzieś urwała się ścieżka, ale ogólnie bez problemów sobie poradziłem, mimo mokrej ziemi i moich wąskich Supreme'ach. () - ten filmik pokazuje ten region z bardzo ciekawej perspektywy.
Trasa Drezno - Praga (#lat=50.545664615045&lng=14.117&zoom=8&maptype=ts_terrain)
W sumie nadłożyłem ok. 40 km aby przejechać przez ten Park. Do którego pewnie jeszcze wrócę, gdyż z braku czasu ( miałem pociąg w Pradze o 18:15) nie wspiąłem się na Bastei Brucke.
Cały czas od samego Drezna, (granica DE-CZE), aż do Malego Brezna jechałem wzdłuż Łaby. Nie miałem szczęścia ponieważ poruszałem się pod prąd nurtu - wiało cały czas. To zniechęciło mnie do dalszej jazdy aż do Usti nad Labem, więc w tym Małym Breznie odbiłem w głąb Czech, co kosztowało mnie przewyższeniem ze 150m w dolnie Łaby do nawet 450m. Ale jakoś poszło. Dalej same górki, górki, górki ....
Czesi niby mają tylko tę "małą" Śnieżkę, ale Nasza Polska to nic w porównaniu do kraju Pepiczków. :D
Do samej Pragi wjeżdżam drogą nr. 608. Po niespełna 9h jazdy melduję się w Pradze. Najpierw kieruję się na stację kolejową ( Praha Masarykowo Nadrazni), nie jadę specjalnie na Hlavni Nadrazni ( Głowny Dworzec), aby uniknąć niepotrzebnego zajmowania się rowerem (przypinanie, pilnowanie, szukanie miejsca etc.) Polecam wszystkim stację Masarykowo, ponieważ ruch (przynajmniej w sobotę) jest znikomy, a dworzec całkiem pokaźny ( coś wielkości Krakowa Głównego), oddalony zaledwie kilkaset metrów od głównego.
Kilka słów o pociągach:
Chciałem oczywiście dostać się jak najbliżej granicy. Mimo, że mógłbym sobie spokojnie pojechać bezpośrednim do Krakowa, ale nie w smak mi było wydawać ponad 160zł! Miałem 3 opcje: a) do Bohumina/Ostravy, b) do Cieszyna, c) do Liptovskiego Milkasza SK ( nadal istnieje duża symbioza między Ceskimi Drahami a Slovacką Żelaznicą). Na stronce cd.cz, wagon rowerowy znajdował się tylko w Pendolino do Ostravy. Cena 395Kc, mówię "A co!" zapłacę trochę więcej, ale się przejadę "szybkim pociągiem", który jedzie tylko 30 min krócej od zwykłych czeskich vlaków. 3:06 , a zwykły 3:38. Ale musiałem zrezygnować ponieważ obowiązkowa miejscówka kosztowała 200Kc!!. czyli 40 zł za samo miejce!. Na szczęście 10 min później jechał "Hutnik" przez Ostravę,Cieszyn,Słowacja. i W sumie zapłaciłem 300Kc za bilet, 30Kc miejscówka, 30Kc miejscówka rower, 35Kc bilet na rower.
Troszkę ponad 400Kc, ale nadal to ok 80zł, więc nieźle. Okazało się potem w pociągu, że specjalny przedział na rowery jest, choć w internecie nic o tym nie wiadomo!
1:30h urzędowałem turystycznie w Pradze, szybki rekonesans w mieście. Był to już mój 13 raz w Pradze, ale pierwszy raz na rowerze. Miło było pojeździć po znanych mi ulicach.
Praga Zdobyta! Tutaj na dziedzińcu Pensjonatu u Lilie gdzie dane mi było wiele razy mieszkać jako dziecko
O 18:03 zjawiłem się na Hlavni Nadrazni, czekałem do 18:10, aż zostanie ustalony peron, i w 4 min dotarłem do konduktora, który (bardzo mile "łamanym polskim") wskazał mi wagon rowerowy.
Praga na rowerze
Na początku trochę mi było wszystko jedno czy mam kupić tę miejscówkę ( nie była tutaj obowiązkowa) ale potem okazało, się, że bardzo dużo Czechów wraca ze stolicy Kraju do stolicy "czeskiego śląska", i udało mi się miło i komfortowo odpocząć przez te prawie 4h. O 22:40 docieram do Ostravy.
#lat=50.054775220188&lng=18.644515&zoom=9&maptype=ts_terrain
I wyruszam w ostatnią część mojego wyjazdu. Niestety słabo skomunikowane południe śląska ( busy przejęły inicjatywę w tej części województwa) sprawia, że ostatni pociąg odjechał do Katowic o 21:38.
Mam najpierw 10km. do granicy, a potem prawie 80 km z Bohumina przez Wodzisław, Żory, Mikołów do Katowic.
Dojeżdżam po 2:20 i czekam do 3:20 na pociąg do Krakowa.
Wyjazd udany.
Łącznie ok 350km. :
Kraków - Bydlin 57km.
Drezno-Praga 200km
Ostrava- Katowice 90km.
Kraków Główny- Zakrzówek - DOM - 10km.
Pierwsze 300km. Zrobione, gdyż nie liczę tych 57 do Bydlina do dobowego dystansu, ze względu na to, że mało, ale jednak 4h spałem. Wyjechałem z Drezna w sobotę po 6 rano, a w Krakowie byłem po 6 w niedzielę.
Galeria : Marcowa PRAHA
Marcowe upały, które miały nawiedzić Europę w połowie miesiąca były na moim celowniku od końca lutego, kiedy to pojawiły się pierwsze długoterminowe prognozy.
Poranek za Dreznem
Myślałem na początku o trasie do Warszawy, gdzie zawsze coś ciekawego się zobaczy, a sama jazda po mieście większym od Krakowa zawsze sprawia mi frajdę ( co kto lubi :D).
W drodze do Drezna ( A4, Krapkowice, Opolskie,)
Ale postanowiłem poszukać jeszcze ew. jakichś ofert z serwisu carpooling.pl .
Przeglądając oferty "podwózki" natknąłem się na moją kuzynkę, która mieszka od zeszłego roku w Dreznie. Po, miłej wymianie zdań, ustaliliśmy termin wyjazdu na piątek 16 marca. Świeżo po zajęciach z fizjologii, pojechałem spakowanym rowerem z Grzegórzeckiej do Bydlina. Klasyk "Jura Express" czyli 2:45h przez Ojców 57km. Potem A4, z rowerem na pace po 6h jazdy docieramy do Drezna.
Poranek nad Łabą, muzeum NRD :D
Następnego dnia 17 marca o 6:10 wyruszam z Drezna. Mimo, iż między Dreznem a Pragą można wyznaczyć trasę rowerową ok.140km ja postanowiłem pojechać wzdłuż Łaby (Laben), aby przejechać przez Szwajcarską Saksonię. Piękny Park Narodowy, coś na wzór naszej Doliny Prądnika, ale troszkę większe.
Poranek w Szwajcarskiej Saksoni
Mimo, że jechałem po terenach dawnego NRD, ścieżki rowerowe bardzo ładnie poprowadzone wzdłuż trakcji kolejowej, gdzie co chwilę mijał mnie jakiś międzynarodowy pociąg to z Niemiec, to z Czech. Tylko na pewnym 2km, odcinku nagle gdzieś urwała się ścieżka, ale ogólnie bez problemów sobie poradziłem, mimo mokrej ziemi i moich wąskich Supreme'ach. () - ten filmik pokazuje ten region z bardzo ciekawej perspektywy.
Trasa Drezno - Praga (#lat=50.545664615045&lng=14.117&zoom=8&maptype=ts_terrain)
W sumie nadłożyłem ok. 40 km aby przejechać przez ten Park. Do którego pewnie jeszcze wrócę, gdyż z braku czasu ( miałem pociąg w Pradze o 18:15) nie wspiąłem się na Bastei Brucke.
Cały czas od samego Drezna, (granica DE-CZE), aż do Malego Brezna jechałem wzdłuż Łaby. Nie miałem szczęścia ponieważ poruszałem się pod prąd nurtu - wiało cały czas. To zniechęciło mnie do dalszej jazdy aż do Usti nad Labem, więc w tym Małym Breznie odbiłem w głąb Czech, co kosztowało mnie przewyższeniem ze 150m w dolnie Łaby do nawet 450m. Ale jakoś poszło. Dalej same górki, górki, górki ....
Czesi niby mają tylko tę "małą" Śnieżkę, ale Nasza Polska to nic w porównaniu do kraju Pepiczków. :D
Do samej Pragi wjeżdżam drogą nr. 608. Po niespełna 9h jazdy melduję się w Pradze. Najpierw kieruję się na stację kolejową ( Praha Masarykowo Nadrazni), nie jadę specjalnie na Hlavni Nadrazni ( Głowny Dworzec), aby uniknąć niepotrzebnego zajmowania się rowerem (przypinanie, pilnowanie, szukanie miejsca etc.) Polecam wszystkim stację Masarykowo, ponieważ ruch (przynajmniej w sobotę) jest znikomy, a dworzec całkiem pokaźny ( coś wielkości Krakowa Głównego), oddalony zaledwie kilkaset metrów od głównego.
Kilka słów o pociągach:
Chciałem oczywiście dostać się jak najbliżej granicy. Mimo, że mógłbym sobie spokojnie pojechać bezpośrednim do Krakowa, ale nie w smak mi było wydawać ponad 160zł! Miałem 3 opcje: a) do Bohumina/Ostravy, b) do Cieszyna, c) do Liptovskiego Milkasza SK ( nadal istnieje duża symbioza między Ceskimi Drahami a Slovacką Żelaznicą). Na stronce cd.cz, wagon rowerowy znajdował się tylko w Pendolino do Ostravy. Cena 395Kc, mówię "A co!" zapłacę trochę więcej, ale się przejadę "szybkim pociągiem", który jedzie tylko 30 min krócej od zwykłych czeskich vlaków. 3:06 , a zwykły 3:38. Ale musiałem zrezygnować ponieważ obowiązkowa miejscówka kosztowała 200Kc!!. czyli 40 zł za samo miejce!. Na szczęście 10 min później jechał "Hutnik" przez Ostravę,Cieszyn,Słowacja. i W sumie zapłaciłem 300Kc za bilet, 30Kc miejscówka, 30Kc miejscówka rower, 35Kc bilet na rower.
Troszkę ponad 400Kc, ale nadal to ok 80zł, więc nieźle. Okazało się potem w pociągu, że specjalny przedział na rowery jest, choć w internecie nic o tym nie wiadomo!
1:30h urzędowałem turystycznie w Pradze, szybki rekonesans w mieście. Był to już mój 13 raz w Pradze, ale pierwszy raz na rowerze. Miło było pojeździć po znanych mi ulicach.
Praga Zdobyta! Tutaj na dziedzińcu Pensjonatu u Lilie gdzie dane mi było wiele razy mieszkać jako dziecko
O 18:03 zjawiłem się na Hlavni Nadrazni, czekałem do 18:10, aż zostanie ustalony peron, i w 4 min dotarłem do konduktora, który (bardzo mile "łamanym polskim") wskazał mi wagon rowerowy.
Praga na rowerze
Na początku trochę mi było wszystko jedno czy mam kupić tę miejscówkę ( nie była tutaj obowiązkowa) ale potem okazało, się, że bardzo dużo Czechów wraca ze stolicy Kraju do stolicy "czeskiego śląska", i udało mi się miło i komfortowo odpocząć przez te prawie 4h. O 22:40 docieram do Ostravy.
#lat=50.054775220188&lng=18.644515&zoom=9&maptype=ts_terrain
I wyruszam w ostatnią część mojego wyjazdu. Niestety słabo skomunikowane południe śląska ( busy przejęły inicjatywę w tej części województwa) sprawia, że ostatni pociąg odjechał do Katowic o 21:38.
Mam najpierw 10km. do granicy, a potem prawie 80 km z Bohumina przez Wodzisław, Żory, Mikołów do Katowic.
Dojeżdżam po 2:20 i czekam do 3:20 na pociąg do Krakowa.
Wyjazd udany.
Łącznie ok 350km. :
Kraków - Bydlin 57km.
Drezno-Praga 200km
Ostrava- Katowice 90km.
Kraków Główny- Zakrzówek - DOM - 10km.
Pierwsze 300km. Zrobione, gdyż nie liczę tych 57 do Bydlina do dobowego dystansu, ze względu na to, że mało, ale jednak 4h spałem. Wyjechałem z Drezna w sobotę po 6 rano, a w Krakowie byłem po 6 w niedzielę.
- DST 350.00km
- Teren 10.00km
- Czas 17:30
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 2500m
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Rzeszów - Gorlice - Bochnia - Kraków
#lat=49.846680979976&lng=20.939&zoom=9&maptype=ts_terrain
Hardcorowy wyjazd w marcu na imieniny Kaziemirza, do Gorlic.
Rano pociągiem "Przemylślaninem" do Rzeszowa, potem Jasło, Gorlice, Gromink, Bochina Kraków.
Było bardzo zimno
Hardcorowy wyjazd w marcu na imieniny Kaziemirza, do Gorlic.
Rano pociągiem "Przemylślaninem" do Rzeszowa, potem Jasło, Gorlice, Gromink, Bochina Kraków.
Było bardzo zimno
- DST 232.00km
- Teren 3.00km
- Czas 13:00
- VAVG 17.85km/h
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 sierpnia 2011
Kategoria >100km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011
Dzień 19 Saragossa - Cariniena
Sobota, 13 sierpnia 2011
Kategoria >100km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011
Dzień 18 - Llieda - Saragossa
- DST 160.00km
- Sprzęt Bergamont
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 sierpnia 2011
Kategoria >100km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011
Dzień 17 - Andorra la Vella - Llieda
Czwartek, 11 sierpnia 2011
Kategoria >100km, >200km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011
Dzień 16 - Carcassone - Andorra la Vella
Środa, 10 sierpnia 2011
Kategoria >100km, Niniwa Team, Tour de Mazenod 2011